Na temat znanego w Polsce przepisu "Ryby po grecku" - kuchnia grecka milczy, nie wiem jakim zrodlem byla inspiracja jego "odkrywcy" gdyz, jest zupelnie niezgodny z zasadami kuchni greckiej. W recepturze tej miedzy innymi skladnikami sa korzenie pietruszki i selera, jarzyny wylacznie zimowe i niedostepne w innych porach roku, do - ryby - dania calorocznego. Robi na mnie wrazenie rowniez nie korzystanie z typowo greckich przypraw, w pierwszej kolejnosci oregano bez obecnosci, ktorego przepis na danie z ryby jest mi nie znany. Jednym najwiekszych bledow sa uwagi typu "najlepiej smakuje na drugi dzien" itp., Grecy jedza wylacznie swiezo przyrzadzone potrawy z ryb lub marynowane w soli, pozostawienie ryby do zjedzenia na pozniej i niedocenienie doskonalego smaku swiezo przyrzadzonej potrawy uwazane jest za ciezki grzech. Nigdy jednak nie jest pozno aby nauczyc sie czegos nowego - nawet jesli jest to cos nowego o starej nazwie ! Zapraszam na prawdziwa rybe po grecku !
Podaje ilosc skladnikow uzytych do przygotowania ryby dwukilogramowej, mozemy dowolnie zwiekszyc lub zmniejszyc ilosc ktoregokolwiek z produktow.
- ryba lub ryby naszego wyboru
- 2 marchewki pokrojone w talarki
- 2 srednie kabaczki
- 1 duzy pomidor
- 1 cebula
- 1-2 zabki czosnku
- zielona pietruszka, seler, koperek, bazylia
- sok z cytryny
- 1/2 filizanki oliwy
- 1 lyzeczka oregano
- sol, pieprz
- papier do pieczenia
Hehe, też się często zastanawiam, skąd taka nazwa na potrawę całkiem niegrecką. Nie zmienia to faktu, że tę polską grecką uwielbiam, ale przepadam także za rybą upieczoną jak w powyższym przepisie. W Grecji to dopiero taka rybka musi smakować!
OdpowiedzUsuńJest mnostwo potraw kuchni polskiej, ktore nazywaja sie "z cudzoziemska", a za garnica wogole o nich nie slyszeli. Nie ma co sie stroszyc ;) Nie zmienisz tego, nazywajac swoja rybe "prawdziwa ryba po grecku" ;) Prawdziwą rybą po grecku, co bys nie zrobila, zawsze bedzie ta, ktora znamy od... zawsze :) Tak to juz jest.
OdpowiedzUsuńA twoja rybka wyglada wspaniale i bardzo apetycznie:)
Głupio jest nazywać "rybą po grecku" coś co Grecją nie ma nic wspólnego jak robią to polacy. Grecja kojarzy się z aromatycznymi, pysznymi potrawami.
OdpowiedzUsuńTa wstrętna ryba z marchewką, selerem i niewiadomo czym przyprawiona tylko solą, pieprzem i może liściem laurowym przyprawia mnie o mdłości od dziecka.
Ta ryba wg prawdziwego greckiego przepisu przypomina trochę jeden z przepisów kuchni tureckiej:) Rybkę skropioną cytryną smaży się lub grilluje, a sos przygotowuje osobno - dużo czosnku podsmażonego na oliwie, pomidory, cebula, bakłażan lub cukinia + przyprawy - musi być kekik czyli tymianek lub oregano.
I to ma smak:) !!!
Ryba po grecku jest tak samo mądra jak orzechy włoskie. Taka nazwa. Ktoś kiedyś tak nazwał i się przyjęło, jak kiedyś w wojsku napoleońskim, a potem we Francji utrwaliło się "pijany jak Polak" na określenie człowieka, który nawet pod wpływem alkoholu nie zaniedba swoich obowiązków i staje na wysokości zadania (to było po jednej z pozornie wygranych bitew, kiedy Francuzi leżeli jak kłody, a Polacy odparli kontratak). W późniejszych epokach to określenie przybrało wręcz pejoratywne znaczenie. Podobnie, ryba po grecku mogła kiedyś smakować inaczej. Jeszcze moja babcia mówiła nie "ryba po grecku", tylko "ryba w pomidorach", choć do tej potrawy pomidorów nie używała. Kuchnia ewoluuje, przynajmniej w społeczeństwach otwartych na inne opcje niż "smażona ryba z pomidorami jest najlepsza".
UsuńNieważne. Nazywanie ryby po grecku wstrętną świadczy o braku tolerancji na inne niż wyniesione z dzieciństwa smaki. Z kolei Polak o podanym przez Ciebie przepisie mógłby powiedzieć "phi, no i co? Zwykła ryba, taka zwyczajna jak kiełbasa bez mięsa, z sosem pomidorowym od spaghetti. Taką to ja jem w jadłodalni, a na Święta trzeba przygotować coś specjalnego, ot, choćby rybę po grecku, która z Grecją nie ma nic wspólnego, ale za to jest szalenie aromatyczna, pyszna, wyborna".
Niezależnie od gustu, mówienie o rybie po grecku, że jest wstrętna, odbieram jako brak nie tylko szacunku dla naszej tradycji kulinarnej, ale też jako przejaw niezbyt wysublimowanego lub wybiórczo spolaryzowanego podniebienia. Ale nie zabraniam nikomu spożywać smażonej ryby z pomidorami. Też robię rybę z rusztu lub z grilla na co dzień, tylko bez sosu pomidorowego, częściej z sałatką z roszponki z olejem rzepakowym, oliwkami, kaparami i figowym octem balsamicznym. Jednak na święta czegoś tak oczywistego nie podam (gdybym był złośliwy, powiedziałbym: prostackiego - ale nie jestem). Życzę większej elastyczności kulinarnej. Albo lepszych kucharzy ;)
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o mnie to ja przede wszystkim preferuję najbardziej łososia i w szczególności właśnie tą rybę jadam. Nawet niedawno miałem okazję przyrządzić go według przepisu https://mowisalmon.pl/przepisy/losos-mowi-zapiekany-z-pistacjowa-kruszonka-z-paprykowymi-chipsami-i-salsa/ i na całe szczęście wszystko się udało tak jak zakładałem.
OdpowiedzUsuń